Dzień 41. Na siłę mógłbym dojechać do domu

Tego dnia, mimo że przeziębienie męczyło nieziemsko spokojnie mógłbym dojechać do domu. Ale... Nie chciałem tego. Chciałem urwać tej pięknej podróży, choćby jeden piękny dzień.

Sweet focia
Sweet focia

Nawet zdjęć nie chciało mi się robić- tak padnięty byłem tego dnia. Ale w lustrze? Musi być :p

Z Jarosławem Szlachcikowskim ze Śliwic
Z Jarosławem Szlachcikowskim ze Śliwic

Być w Śliwicach i nie spotkać Jarka Szlachcikowskiego to jak być w Rzymie... Tak, ale przypadków już za wiele! Śliwice to miasto liczące 2,5 tys. ludzi na dobrą sprawę znam w nim jedną osobe. Jak znaleźć tą osobe nie mając numeru telefonu, ani adresu? Bardzo chcieć :p Nie wiem jak to się udało, ale cały czas o tym myślałem i kiedy już odjeżdżałem spotkałem Jarka wracającego z grzybobrania :)

Województwo Pomorskie
Województwo Pomorskie

Ta tablica oznaczała dla mnie jedno- do domu już blisko ;)

Umówiony nocleg
Umówiony nocleg

Tego dnia miałem pewny nocleg. Miejscowość- Bytonia, gospodarz Mariusz "Kosa" Kowalewski. Kosę poznałem przez rajdy na orientacje, na których zakwitła moja znajomość z ekipą Star Worms. 

Tego dnia Kosa przyjął mnie  z naprawdę otwartymi rękami. Nie dość, że dobrze się u niego najadłem to jeszcze chłopak poszedł spać na podłogę, żebym ja mógł wyspać się na łóżku. I chyba dzięki temu trochę lepiej się poczułem (lepiej niż na zdjęciu :p ). Oficjalne podziękowanie dla tego ziomka!

Write a comment

Comments: 2