Dzień 42. Podróż minęła jak gdyby nigdy nic...

Wielka podróż zakończona... Pozostał czar wspomnień, więcej w makówce i lekki niedosyt, że jednak to dla mnie za mało...

Kościół w Zblewie
Kościół w Zblewie

Jak zaczął się mój dzień? Z uwagi na to, że była niedziela oczywiście od mszy św. w Bytonii miała być dopiero o 12.30 więc nie czekając pożegnałem się z Kosą i ruszyłem do Zblewa.

Typowy kaszubski las :)
Typowy kaszubski las :)

Oczwyiście- do domu mogłem jechać bez jedzenia i tam się napchać, ale musiałem, musiałem ostatni raz, choćby żeby wydać blaszaki z portfela- kupić coś taniego i przystanąć w lesie na... piknik.

Na kolejne przedłużenie podróży odwiedziłem Pauline BIGOS Michalewicz. Zatrzymałem się u niej w Egiertowie, budząc po imprezie o godzinie 13.00 :) Załapałem się na obiad i ruszyłem w dalszą trasę.

Na sam koniec podróży na samym wstępie do Ostrzyc powitało mnie fajne grono tęskniących za mną osób- zaczęła się sesja zdjęciowa :) (Na zdjęciach: Paweł Serkowski, siostra Agnieszka, brat Marcin i sąsiad Maro)

I co dalej? Dojechałem do domu wykąpałem się, przebrałem i pojechałem na dożynki gminne :) Takiej uroczystości przecież bym nie odpuścił !

Write a comment

Comments: 0