Pielgrzymka do Gietrzwałdu - Dzień 2

Dzień drugi rozpoczął się śniadaniem na noclegu wraz z gdańskimi pielgrzymami a następnie mszą świętą. Potem wyruszyliśmy w trasę. A potem...

... a potem postawiłem na swoim - w Godziszewie odłączyłem się od grupy - oni poszli prosto, ja w lewo. Pożegnałem się z tymi, których zdążyłem poznać i po chwili znowu byłem sam.

Pierwszym celem tego dnia było sanktuarium w Lubiszewie Tczewskim. Gdy do niego dotarłem, okazało się, że kościół jest zamknięty... Ale! Po paru minutach przyszedł pan ze starszą panią i powiedział, że zaraz kościół zostanie otwarty. Uff. Bałem się, że nawet go nie zobaczę. Ale przeciwnie - zostałem w kościele całkiem sam, więc mogłem się jemu przyjrzeć z bliska.

Wnętrze sanktuarium
Wnętrze sanktuarium

Następnie udałem się w dalszą podróż - planowałem dojść pod Malbork. Niestety - upał był okropny i bardzo ciężko było mi iść. W takich chwilach pomagało mi kupienie litrowej butelki Sprite'a - doskonale gasi pragnienie i daje siły by iść dalej. Od razu szło mi się przyjemniej! W dodatku pojawiły się bardzo ciekawe i piękne widoki!

Ogromne sady jabłek pod Tczewem. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego...
Ogromne sady jabłek pod Tczewem. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego...

Gdy tak sobie wędrowałem, na drodze zatrzymał się samochód - siedząca wewnątrz para postanowiła mnie podrzucić do następnej wioski - jakieś 2km. I tu zaznaczam - sam nigdy nie wyciągałem kciuka, aby złapać stopa - jednak gdy ludzie sami z siebie chcieli mi pomóc - nie odmawiałem :)

Ogromne, nie kończące się pola... u nas takich nie ma
Ogromne, nie kończące się pola... u nas takich nie ma

Od wioski, do której zostałem podrzucony zaczynała się wędrówka po drodze krajowej. Hmm... nie było to zbyt przyjemne, ale większa część drogi była otoczona drzewami, przez co przynajmniej miałem cień!
Na drodze tejże spotkałem dwie autostopowiczki-harcerki, które chciały się dostać do Łodzi. Jednak nie pogadaliśmy długo, bo nie chciałem im przeszkadzać w poszukiwaniu stopa.

Wisła. A dookoła płasko, tak płasko że aż nie do uwierzenia że to możliwe...
Wisła. A dookoła płasko, tak płasko że aż nie do uwierzenia że to możliwe...

Ostatecznie doszedłem do miejscowości Gnojewo, ok 10km pod Malborkiem. Rozbiłem namiot u pani sołtys na posesji - dziękuję bardzo!
Poznałem dwie dziewczyny - Karolinę i Marcelinę, które poczęstowały mnie kanapkami, a także zaprowadziły nad jezioro, gdzie mogłem się wykąpać - Bóg zapłać dziewczyny!
W Gnojewie jest kościół z XIVw. który jest zabity dechami i zarośnięty tak, że ledwo go widać. Szkoda, że zabytki, które stoją tu od czasów krzyżackich, popadają w ruinę...

Kościół z XIVw., który popada w ruinę.
Kościół z XIVw., który popada w ruinę.

I tak upłynął dzień drugi.

Write a comment

Comments: 3