Pielgrzymka do Gietrzwałdu - Dzień 4

Przede mną przedostani dzień pielgrzymki. Dzień zapowiadał ulewę, ale miało to dobre strony - ochłodziło się. Toteż szło się przyjemniej.

Pobudka...
Pobudka...

Pierwszy postój zaplanowałem w miejscowości Myślice. Gdy siedziałem sobie na przystanku i jadłem śniadanie - podeszła pewna pani. Podeszła po prostu na przystanek, ale przy okazji zagadała. I tak, schodząc z tematu pogody na temat mojej podróży okazało się, że ta pani jest babcią pewnego gościa z Wybika! Tak, dokładnie - w jakiejś kompletnie nie znanej mi wiosce spotkałem babcię znajomej mi osoby. Świat jest mały, co tu dużo mówić...


Ciekawe, bardzo stare budynki można zobaczyć w tamtych okolicach. Szkoda, że popadają w ruinę...

Za Myślicami jakiś pan postanowił mnie podrzucić. I tak wyszło że podrzucił mnie ponad 10 km. Także miałem spore ułatwienie.
Potem, gdy szedłem w stronę Morąga, spotkałem rowerzystę - Mateusza, z którym gadałem kilkanaście minut. Koleś przez dłuższy czas próbował mi złapać stopa, bo stwierdził że po co mam iść, skoro mogę pojechać. No, ale nie udało mu się. W każdym razie - wymieniliśmy się kontaktami - pozdro wariacie!
Jakieś pół godziny po tym, gdy się rozstaliśmy - na drodze zatrzymał się pewien pan i postanowił mnie zabrać do Morąga. Dodatkowo - zaprosił mnie do siebie, gdzie zjadłem obiad, wykąpałem się (!!!) oraz odpocząłem w gronie świetnych ludzi. Jednak moim celem były Florczaki - a dokładnie plebania, gdzie planowałem przenocować.

w Morągu.
w Morągu.
'...idźcie i czyńcie sobie ziemie poddaną...'
'...idźcie i czyńcie sobie ziemie poddaną...'

We Florczakach okazało się, że nie ma proboszcza i nie mogę rozbić namiotu przy plebanii. Wydawało się, że mam potwornego pecha - ale nic bardziej mylnego.
W pierwszym domu przy kościele dostałem pozwolenie na rozbicie namiotu.

Kościół we Florczakach
Kościół we Florczakach
Goście u mnie w namiocie.
Goście u mnie w namiocie.

Rozbiłem się na posesji u Tomka - żołnierza mieszkającego w ponad 150 letnim domu.
Niedługo jednak mój namiot stał - po rozmowie (przy piwku) zostałem zaproszony na nocleg do domu.
Wspaniały to człowiek mieszka we Florczakach, szkoda, że pogadaliśmy w sumie bardzo mało...

Ostatni nocleg...
Ostatni nocleg...

Około 22 położyliśmy się spać, gdyż Tomek wstawał o 4 do pracy, ja natomiast o 5.
Tak upłynął ostatni dzień przed dotarciem do Gietrzwałdu. Eh, chciałbym jeszcze odwiedzić te tereny...

Write a comment

Comments: 3