"Na koniec Polski i jeszcze dalej" Dzień ósmy

Ten dzień miał być wyjątkowo trudny. Etapy górskie jak wiecie nie są takie proste. Z jednej strony jest trochę przyjemnego zjeżdzania z górki, ale z drugiej... Dużo katorgi pod nią. Tak więc tego dnia 10 km zrobiliśmy jeszcze w Krośnie, po pożegnaniu z Markiem nie pomyśleliśmy, że będziemy musieli jeszcze do niego wracać- zapomnieliśmy karty pamięci. Dziwice się co robiliśmy w szpitalu? Otóż, Tomek oddał krew. Wiem, wiem- powiecie szaleniec, padłby gdzieś w drodze. Jednak tego dnia miał najwięcej energii spośród innych. Dziwice się? Popatrzcie tylko na te czekolady ;)

W centrum krwiodawstwa w  Krośnie
W centrum krwiodawstwa w Krośnie

Jednak morderczy wysiłek, daję dużo radochy- widoki wszystko rekompensują :)

Standardową procedurą- śniadanie (a może już obiad) w centrum- tym razem w Komańczy, tym razem... na bogato :p

A nieco później udało nam się spotkać podróżnika z prawdziwego zdarzenia- nazywa się Regis. Jest z północnej Francji, a w trasę ruszył już 1 marca. Zjechał już całą Polskę, a teraz jest w drodzę do Rumuni, wiezie ze sobą 32 kg. bagażu. Dla takich spotkań warto jeździć :D

Spotkanie
Spotkanie

Po wyczerpującej drodze dotraliśmy w końcu do bieszczadzkiej miejscowości Przysłup, gdzie wakacje spędza rodzina Pawła. Zostaliśmy oczywiście przyjęci z wielką pompą :) Ale, żeby było śmieszniej... okazało się, że w tym samym miejscu wypoczywa wraz z rodziną szkolny kolega Tomka- Jamal. Ale ten świat mały, chciałoby się rzec.

Impra na maksa!
Impra na maksa!

Write a comment

Comments: 0