"Na koniec Polski i jeszcze dalej" Dzień dwunasty

Tego dnia cel był jeden. Wstać rano i pędzić do Częstochowy i... chyba w miarę się powiódł. 

Śniadanie zjedliśmy w strasznie brzydkim mieście Wolbrom, gdzie główny walor każdego miasta - rynek wygląda jak wielki parking. Ale Wolbrom ma w sobie jedno w czym przebija Kartuzy- fontanne! Trafiło się tak, że tego dnia był tam odpust. Zabawiliśmy więc troszkę dłużej niż było to w planach. Po zakupach w Stokrotce i obfitym posiłku bez żalu jednak wyjechaliśmy ;)

Porządne jadło w centrum Wolbroma
Porządne jadło w centrum Wolbroma

Po drodzę do Częstochowy zatrzymaliśmy się dłużej w mieście Lelów, skąd już nie tracąc czasu mimo, że tego nie robimy pomknęliśmy do Częstochowy drogą krajową. 1363km które zapisałem na kartce, wzbogaciły się o jakieś dodatkowe 10, w samej Częstochowie.

CEL!
CEL!

Ciotka Pawła jest zakonnicą i posługuje w Oknie Życia w Częstochowie. Zostaliśmy przez nią przyjęci iście po królewsku. Oczywistym była też wizyta na Jasnej Górze, gdzie trafiliśmy na mszę o 19.30. Później trzeba było jednak szybciutko kłaść się spać. Trzeba było poświęcić wiele czasu żeby zdążyć do domu jeszcze w sobotę, kiedy to swoje 18 urodziny wyprawiała dziewczyna Pawła - Ania.

Write a comment

Comments: 2