" Na koniec Polski i jeszcze dalej" Dzień trzynasty

Sobota 27 lipca minęła nam pod znakiem autostopu. Z samego rana ciotka Pawła wywiozła nas poza Częstochowę i tam czekaliśmy na nasz transport. Trochę się nastaliśmy, aż w końcu zatrzymał się jeden Tir. Potem poszło już z górki.

Olczak zaprasza
Olczak zaprasza

Tomek, jadąc przed maturą na stopa do Częstochowy zdążył w jeden dzień. Ale jednemu to raczej łatwiej... W każdym razie plany się pozmieniały, kiedy pierwszy tirowiec wziął nas do Piotrkowa, nawołując na CB radiu kogoś kto weźnie nas dalej. Odezwał się w końcu tirowiec, który uznał, że dziś krajowa jedynka, a szczególnie Łódź będzie zbyt zakorkowana. Zgodził sie nas zabrać ze sobą. Później dołączył do nas kolejny kierowca wracający do domu, więc jechaliśmy tirem w czterech. W końcu dojechaliśmy do Płońska, tir potoczył się w stronę Ciechanowa, a my na piechotke musieliśmy przejść na krajową 7-ke...

Piesza droga.
Piesza droga.

Kto jeździł ten wie. Czasem trzeba się nachodzić, żeby znaleźć dobry spot. W końcu coś znaleźliśmy i luksusową Lancią śmignęliśmy do Olsztynka...

Gdzie też musieliśmy przejść ładny kawałek i łapać po lewej stronie drogi, bo tam kończył się pas. Ale ku naszemu zdziwieniu, długo nie postaliśmy, zatrzymała się ciekawa osóbka. Kobieta, która nie jedno w życiu zwiedziła i nie jedną radę podsunęła. Tomek przegadał z nią całą drogę do Gdańska (bo jechała do Jastarnii) o ich największej pasji, jaką są podróże.

Toyota z ciekawą szoferką :)
Toyota z ciekawą szoferką :)

Jak się okazało ostatni odcinek kosztował nas najwięcej. Z Gdańska do Kartuz trafiliśmy już autobusem skąd Paweł odwiózł Tomka do Ostrzyc. Pierwszy etap podróży zakończony. W końcu trochę pobytu na naszych kochanych Kaszubach. 

Gryf 801
Gryf 801

Write a comment

Comments: 0