Piesza pielgrzymka na Jasną Górę - z perspektywy Tomka

Źle ci tam było? Ale z ciebie zdrajca! Po co zmieniać taką fajną grupę? - Oto standardowe teksty jakie słyszałem po zadeklarowaniu się, że w tym roku nie ruszam do Częstochowy z pielgrzymką kościerską, a z chojnicką (gr. bytowska). I co było lepiej? Lepiej tu czy w Kościerzynie? Żałujesz, że poszedłeś? A jak zamierzasz iść w przyszłym roku - takie oto zdania słyszałem w trakcie i po dotarciu na Jasną Górę.

Szczerze? Pewnie nie było lepiej,ale czy żałuję że poszedłem- na pewno nie!

Czy szczęśliwy jest czlowiek, który znajdzie odpowiadające mu rozwiązanie i głęboko zakorzeniony będzie w nim trwać? Czy może taki, który przejrzy wszystkie opcje? Najpiękniejsza droga, przebywana powtórnie nie jest tym samym co polna ścieżyna, którą kroczy się pierwszy raz.

Ze względu na wspaniałych ludzi, ze względu na wspaniałe miejsca, ze względu na piękne chwilę - NIE ŻAŁUJĘ.

 

A może... Gdzieś tam odnajdzie się zgubiony "lepszy element" którego znaleźć nie potrafiło się w pozornie "lepszej drodze". Szukać. Trzeba szukać nawet jeśli nie wie się czego...

 

Ale jak to tak? Spałeś po stodołach, myłeś się pod szlołchem, jadłeś za groszę- a mogłeś mieć zupełnie przeciwną sytuację. Odbylem pielgrzymkę, w pełniejszym niż zwykle tego słowa znaczeniu, a wyznacznikiem tego może być chociażby to, że mam poczucie, że droga minęła niczym pstryknięcie palcem, czuję się jakbym to wczoraj ruszał w Bytowie- w wielkiej ulewie. A jednak. Minęło aż 16 dni, 16 pięknych i wspaniałych dni, a to wszystko zostanie tylko w moim sercu, w mojej głowie i sam będe pytał i gonił się z myślami szukając, tak szybko minionych, niczym przeskoczonych dni...

 

A to wszystko po to, żeby wejść przed obraz, pomodlić się parę minutek i odjechać (w moim przypadku ruszyć dalej) ? Oj, nie. Na pewno nie. To droga jest celem. Sama w sobie, celu nie nazwałbym nawet wiśienką na torcie, bo nie ma nawet 1% znaczenia odbywanej drogi. Bo tylko w niej trwa sens, którego trzeba szukać i chwilę ktorych nie chcę zapomnieć.

 

I jestem na Jasnej Górze. Pierwszy raz po 16 dniach mam kontakt z komputerem i z braku czasu króciutko przekazuję choć malutki urywek z mojej pamięci. Jeśli chcesz poznać więcej - chętnie się podzielę, bo otóż, drogi czytelniku - nie wszystko da się przekazać pisemnie.

 

Doszedłem i ruszam dalej - po raz kolejny sam, po raz kolejny nie odpuszczam, po raz kolejny jadę dalej, do Sanktuarium w Lewoczy. Mój towarzysz Paweł, z wiadomych sobie powodów jutro mnie opuszcza, ale ja nie mam mu tego za złe - wiem, że gdzieś tam jast sens i wierzę, że się uda- bo mam Boga po swojej stronie a gdy " On jest po mojej prawicy, nic mnie nie zachwieje" Z wiarą, że się uda, ze skromniejszym budżetem niż na dwie osoby i tym razem bez namiotu, ale z wielką wiarą że będzie dobrze- jadę szukać własnego powołania i pytać o moją życiową drogę- módlce się za mnie, choć wiem że będzie dobrze. I co ? Byle do przodu - BOŻE POMÓŻ MI I PROWADŹ!

Widzimy się za 17 dni, mam nadzieje, że wrócę mądrzejszy i będę choć trochę lepszym człowiekiem.

Do  ùzdrzené!

Write a comment

Comments: 3
  • #1

    Kamil Glaza (Wednesday, 14 August 2013 15:46)

    Powodzenia w Twojej niekończącej się wędrówce, podziwiam zapału! :) Jak najwięcej 5-***** stodółek jako noclegi życzę! :D

  • #2

    portalu (Wednesday, 23 November 2016 18:34)

    bloated

  • #3

    darmowy tarot miłosny (Monday, 05 December 2016 12:28)

    zatrwian